Kulinarny kącik -autorska propozycja
Właśnie co , dzisiaj zrewolucjonizowałem swoje podejście do makaronu z przeznaczeniem do użycia do zupy pomidorowej. Na samym początku postanowiłem całkowicie zrezygnować z kupnego makaronu , będącego w handlu i zastąpić go makaronem własnej roboty. Ostatni kupowany i spożywany przeze mnie dobry makaron zawierający prawdziwe jajka pamiętam za PRL-u.
Od góralki producentki makaronów z Bukowiny Tatrzańskiej wiem , iż , by taki dobry makaron produkować zmuszona ona była do zainwestowania w ogromny kurnik na który zaadaptowała stojący obok jej zagrody , pusty dom , w którym hodowała kury dla uzyskiwania jajek potrzebnych w produkcji makaronu.
Później dotarł do Polski /po 1989 r. codex alimentaris i pod pretekstem zagrożenia salmonellą /bujda na kółkach/ wprowadzono zakaz używania do produkcji makaronu prawdziwych jajek i zastąpiono je chemicznym , syntetycznym proszkiem jajecznym i to był koniec dobrych i zdrowych makaronów w Polsce. Od tego czasu produkuje się chemiczną , trująca bryndzę, a nie wielojajeczny makaron.
By sporządzić mój makaron zaopatrzyłem się wcześniej w kupioną na rynku Bałuckim w Łodzi mąkę z młyna wodnego oraz kupiłem też otręby pszenne, gdyż postanowiłem okrasić dla celów zdrowotności mąkę otrębami /sama mąka jest małowartościowa/
Do produkcji makaronu wykorzystałem jedynie żółtka wiejskich jajek , pochodzących od chodzących na wolności kur / przed kupnem od tego dostawcy tych jajek wizytowałem jego gospodarstwo z pozytywną mu przeze mnie wystawioną oceną. Tam też zaopatruję się w inne produkty takie jak :mleko, ziemniaki , a latem także ogórki.
Po sporządzeniu i wygnieceniu ciasta , bez potrzeby jego wałkowania przepuściłem je przez moją wyciskarkę do warzyw z funkcją do robienia makaronu. Wychodzące z wyciskarki nitki makaronu rwałem i kładłem na wcześniej przygotowany materiał lekko oprószony mąką. Nitki pozostawiłem tam kilka godzin do ich wyschnięcia.
Przed chwilą wysuszone nitki makaronu, bez ich hartowania zimną wodą , wrzuciłem wprost do gotującej się wcześniej sporządzonej zupy pomidorowej , naturalnie zrobionej na bazie wiejskiego kurczaka , czasami zamiennie używam
kaczki oraz przecieru pomidorowego własnej roboty i poczekałem , aż się zagotują. Próbowałem jest pyszna , no i bardzo zdrowa. Życzę smacznego !
PS. latem bardzo lubię zupę pomidorową posypać natką lubczyka , który nie nadaje się jednak do zasuszenia na zimę , bowiem traci zawarty w nim olejek eteryczny. Zimą można by było wykorzystać do tego celu świeży utarty korzeń lubczyka , lecz nie ma go w sprzedaży. Zamiast lubczyka może być natka selera , a ostatecznie natka pietruszki.
Komentarze
Prześlij komentarz