Wykrywanie boreliozy naturalną metodą poprzez spożycie naparu z arcydzięgla lekarskiego i poddanie się ekspozycji słonecznej.
Wykrywanie boreliozy naturalną metodą
poprzez spożycie naparu z arcydzięgla lekarskiego i poddanie
się ekspozycji słonecznej.
Przypadek zrządził , iż wykryłem
naturalny sposób na stwierdzenie boreliozy , bez kosztownych testów
za które trzeba samemu płacić ponieważ fundusz ich nie refunduje
/w moim przypadku 230 zł/ . Trzeba też płacić lekarzowi za
przepisanie testów / w moim przypadku 130 zł/,
Do wykrycia przeze mnie naturalnego
sposobu doszło zupełnie przypadkowo, a stało się to tak : w dniu
29 marca 2016 r. /Dzień Chwastów, który obchodziłem na łące
przy strumieniu/ zostałem ukąszony przez kleszcza w okolice pępka
na brzuchu, co zauważyłem/poczułem dopiero następnego dnia.
Kleszcza co prawda wyjąłem samemu /nie było to pierwszy raz w moim
życiu/, lecz odczyn zapalny o wyglądzie 0,5 cm się otrzymywał się
dość długo , więc po miesiącu od chwili ukąszenia poszedłem
na SOR zakaźny do szpitala im .Biegańskiego w Łodzi , gdzie lekarz
, po obejrzeniu stwierdził , iż nie jest to rumień wędrujący
charakterystyczny dla boreliozy.
Po trzech miesiącach od tego zdarzenia
namówiony przez syna wybrałem się na rowerową przejażdżkę w
okolice stawów na Lublinku k/Łodzi. Był piękny słoneczny dzień
, więc jadąc rowerem zdjąłem z siebie koszulę , by się przy
okazji opalić . Jak przyjechaliśmy na miejsce syn stwierdził , iż
w okolicy dołu brzucha pojawiło się u mnie jakieś duże
zaczerwienienie. Wtedy jeszcze nie kojarzyłem pewnych faktów ,
sądząc ,że to przejściowa alergia. Niemniej po przyjeździe do
domu dokładnie obejrzałem to zaczerwienie , które wyglądem
przypominało mi rumień . Dodatkowo moją ciekawość wzbudził fakt
, iż rumień pokazał się dokładnie w tym samym miejscu , co
stwierdzone przed trzema miesiącami ukąszenie kleszcza.
Z tym rumieniem znowu pojechałem na
SOR zakaźny szpitala im. Biegańskiego w Łodzi, gdzie tym razem
lekarz, bez chwili zawahania się stwierdził u mnie boreliozę ,
czym -nie powiem - trochę ,mnie postraszył. Zacząłem analizować
fakty towarzyszące pojawieniu się u mnie tego rumienia i
przypomniałem sobie , że dzień przed pojawieniem się rumienia
/czysty zbieg okoliczności/ udałem się do moich roślinek na
bagnach , w tym do wyhodowanych przez mnie kilku roślin arcydzięgla
z nasionek przywiezionych przeze mnie znad morza , gdzie nie chcąc
niszczyć tej pięknej i pożytecznej rośliny /podobno dla potrzeb
zielarskich najcenniejszy jest jego korzeń / zerwałem jedynie
kilka jego liści z których , po powrocie do domu zrobiłem napar w
ilości 1 litra i go w całości wypiłem . nie jest zbyt smaczny ,
lecz to mi nie przeszkadzało/ , po czym zdałem sobie sprawę z
tego, że rumień wędrujący, który pokazał się u mnie na brzuchu
, w tym miejscu , gdzie było ukąszenie kleszcza ja zupełnie
niechcący, nieświadomie wywołałem pijąc wcześniej napar z
arcydzięgla i doprowadzając do reakcji foto słonecznej.
W ten prosty sposób dokonałem samo
ujawnienia się groźnej choroby, co okazało się lepsze od
rozpoznania lekarskiego /;pierwszy przypadek przeze mnie opisany/.
Sytuację tę opisałem na swoim blogu
:https://detektywjarzynski.blogspot.com/2018/02/pacjencie-lecz-sie-sam-bo-na-suzbe.html
....otóż z roślinami baldachowatymi
jest tak jak z bakteriami w naszym życiu -są pożyteczne jak np.
arcydzięgiel lekarski, zwany w górach litworem , a nad morzem
angeliką....oraz trujące jak np. szczwół plamisty...chociaż
spotkałem się z poglądem, iż trujący/parzący jest także
barszcz Sosnowskiego , czemu zaprzecza min. komandos Jan Cieciński
http://www.ciecinski.eco.pl/barszcz.html
któremu ufam i wierzę który
twierdzi /zgadzam się z nim , iż powodem oparzenia nie jest stricte
ta roślina , lecz reakcja światłoczuła, która wywołuje
równoczesny kontakt z ta rośliną i ze słońcem , z czym mamy
do czynienia również w przypadku innych roślin takich jak np.
dziurawiec , czy też wspomniany już wyżej przez mnie arcydzięgiel,
który nawiasem mówiąc -w moim przypadku – okazał się o wiele
lepszym diagnostą jak lekarz ze szpitala zakaźnego im. Biegańskiego
w Łodzi .
Zrobione przeze mnie płatne testy na
boreliozę potwierdziły istnienie u mnie przeciwciał na bakterię
krętka borelii, a dodatkowo , iż posiadam jeszcze przeciwciała
bakterii yersinia pestis, która jest niczym innym jak pałeczką dżumy.
Po trzech dniach pobytu w szpitalu im.
Biegańskiego w Łodzi na oddziale diagnostycznym zostałem wypisany
z niego /pomimo tego , iż chodziłem po ścianie , a poziom
leukocytów znacznie przekraczał wszelkie dopuszczalne normy , co
świadczyło o tym , iż w moim organizmie jest silny stan zapalny/ z
końcowym wnioskiem , iż nie wymagam leczenia, cytuję : „w
Oddziale w wykonanych badaniach serologicznych przebyta borelioza-
nie wymaga dalszej diagnostyki , ani leczenia- dolegliwości nie mogą
więc wynikać z zakażenia krętkiem Borelii . W toku badanie w
kierunku Yersinia. Wypisany do dalszej opieki ambulatoryjnej.”
Taką niestety mamy w Polsce służbę
zdrowia . Szerzej opisałem to tutaj :
https://detektywjarzynski.blogspot.com/2018/02/pacjencie-lecz-sie-sam-bo-na-suzbe.html
Borelioza to broń biologiczna
stosowana przez TŚWC min. przeciwko dysydentom
https://detektywjarzynski.blogspot.com/2018/02/borelioza-to-bron-biologiczna.html
W mojej intuicji arcydzięgiel lekarski
pomimo jego niewątpliwej roli demaskatora krętka Borelii -o czym
mowa wyżej – jest prawdopodobnie również lekiem na samą
boreliozą i być może jej koinfekcję krętka Yersini /dżumy/ .
Będę to testował na sobie, by innym pomóc , by nie musieli
chodzić od lekarza do lekarza i płacić za wszystko ogromne
pieniądze, nic w zamian nie otrzymując poza zatruciem organizmu ,
bezmyślnie aplikowanymi przez „specjalistów” antybiotykami ,
czasami przez cały rok /paranoja/.
Komentarze
Prześlij komentarz